Świat islamu zalewa fala protestów przeciwko krytycznej sytuacji wyznawców Allacha w Birmie. Indonezyjskie ugrupowania radykalne wezwały muzułmanów do udziału w świętej wojnie.
Od kilku tygodni wolny świat z niepokojem spogląda na birmański stan Arakan, gdzie wskutek konfliktu etnicznego pomiędzy mniejszością muzułmańska i buddystami dochodzi do rozlewu krwi na niespotykana dotąd skalę.
W miniony piątek po tradycyjnych nabożeństwach w meczetach na ulice jawajskiej Dżakarty wyszli radykałowie z FPI (Front obrońców Islamu) oraz innych skrajnych ugrupowań wyznaniowych Republiki Indonezji. Protestujący oblegali ambasadę Myanmar (Birmy) domagając się surowego ukarania winnych przelewania muzułmańskiej krwi. Najgorliwsi działacze nawoływali do rozpoczęcia Jihadu czyli świętej wojny muzułmanów.
Birmańska 800 000 tysięczna społeczność muzułmańska Rohingya, uznawana jest za jedną z najbardziej prześladowanych mniejszości wyznaniowych na świecie. Birmańscy muzułmanie posiadający status bezpaństwowców zawieszeni są w próżni pomiędzy muzułmańskim Bangladeszem a buddyjska Birmą od kilkudziesięciu już lat.
Zdumiewa fakt, iż do eskalacji nienawiści doszło krótko po pierwszych demokratycznych wyborach w tej dawnej kolonii angielskiej. Jest wielce prawdopodobne, iż to właśnie były reżim próbuje rozniecić konflikt religijno etniczny by po raz kolejny oddalić birmańską odwilż.
by 