Według oficjalnych danych ogłoszonych w ubiegłym tygodniu w miejscowości Padang na Sumatrze, 25 indonezyjskich wulkanów przejawia ponadnormatywną aktywność.Indonezja jako kraj znajdujący się na światowym pierścieniu ognia jest non stop narażona na wszelkiego rodzaju „atrakcje” z tą lokalizacją związane.
Nie ma miesiąca by na Archipelagu nie wybuchł jakiś wulkan, nie zabujała się ziemia czy fala tsunami nie podlała jakiejś z siedemnastu tysięcy wysp.
Doradca prezydenta Indonezji do spraw klęsk żywiołowych przedstawił w ubiegłym tygodniu raport stwierdzający, iż aż 25 indonezyjskich wulkanów jest obecnie obserwowanych wnikliwiej niż zazwyczaj a ich status określił jako aktywny.
Do najbardziej niebezpiecznych zaliczył sumatrzański wulkan Merapi i Talang.
Kolejne czerwone latarnie to jawajski Papandayan oraz turystyczny Ijen, Karangetang i Lokon z Celebesu (Sulawesi), Gamalama z Moluków, Krakatau z Banten oraz Lewoloto z Małych wysp Sundajskich.
Doradca prezydenta zalecił wszystkim wulkanologom monitorującym ponadprzeciętnie aktywne góry by prócz obserwacji samych stożków wulkanicznych zwracali szczególną uwagę na wszelki, nawet drobne ruchy sejsmiczne ziemi w monitorowanych okolicach. Zdaniem naukowców nawet niewielkie trzęsienia ziemi ( 4 w skali Richtera) mogą niebezpiecznie oddziaływać na lawę w samym kraterze wulkanu.
by